Witam,
Sobotni leniwy poranek, a w domu wyjątkowe zamieszanie. Sam muszę pilnować koszyka, a raczej tego żółtego kurczaka. Już wczoraj na niego polowałem, ale dostałem po łapach. Udało mi się urwać mu tylko jedną nóżkę. Potem już nie miałem dostępu do koszyka. Dopiero dziś Daniel położył go na podłodze, żeby zrobić mi to zdjęcie. Ale znów mi nie pozwolili zjeść tego małego żóltego kurczaka. ehhhh Gdybym był dziki....
Dobrze ale przejdźmy do rzeczy. Chciałbym życzyć wszystkim kotom i ich właścicielom, oraz tym którzy Święta spędzą sami WESOŁEGO ALLELUJA!!
sobota, 30 marca 2013
piątek, 29 marca 2013
Buda dla pupila
Hej,
Wczoraj otrzymałem na Facebookową tablicę ciekawe rozwiązanie jeśli chodzi o zabawki lub przydatne rzeczy dla nas kotów. Wiadomo że wszystko można kupić, ale warto czasem coś zrobić samemu(oczywiście rękami swego Pana). Chciałbym wam ją przedstawić.
Oto Pomysł na błyskawiczną budę dla Twojego pupila. Potrzebne nam będą dwa metalowe wieszaki, poduszka i koszulka.
Powodzenia
Mrrrrrrr
Wczoraj otrzymałem na Facebookową tablicę ciekawe rozwiązanie jeśli chodzi o zabawki lub przydatne rzeczy dla nas kotów. Wiadomo że wszystko można kupić, ale warto czasem coś zrobić samemu(oczywiście rękami swego Pana). Chciałbym wam ją przedstawić.
Oto Pomysł na błyskawiczną budę dla Twojego pupila. Potrzebne nam będą dwa metalowe wieszaki, poduszka i koszulka.
Powodzenia
Mrrrrrrr
czwartek, 28 marca 2013
Doctor Octopus(odkurzacz)
Mrrrrr
Dziś kolejny
odcinek ze wspomnianej serii pt. „odkurzacz”. Opowiem wam o tym jak wygrałem
morderczą walkę i pokazałem że już jestem dużym kotem.
Dobrze
zacznijmy więc. Odkurzacz poznałem przy okazji smacznego snu w swoim koszyku.
Jak ?? Obudził mnie obrzydliwy hałas. Coś
takiego jakby trąba powietrzna wpadła do domu. Gdy otworzyłem leniwie
jedno oko zobaczyłem jakiegoś olbrzyma, coś na wzór doktora Octopusa( tak
jestem fanem komiksów Marvela) tylko z jednym ramieniem. Od razu zerwałem się
na równe łapy. Przecież jestem kotem, nikt nie może bezkarnie wchodzić na moje
terytorium, a dodatkowo jeszcze tak hałasować. Jeszcze Patrycja jest taka mała,
a sama walczyła z tym potworem. Chciałem jej pomóc i zrobić z nim porządek,
jednak to on pierwszy zaatakował. Już wiedziałem jaka jest jego broń. Próbuje
wciągnąć wszystko do swego ramienia. Na szczęście już wtedy byłem za dużym kotem
żeby to na mnie działało. Gdy przyssał się do mojego brzucha, poczułem jakby
chciał ze mnie wyciągnąć całe jedzenie które tam zgromadziłem . Postanowiłem
zareagować, przeszedłem do kontrataku. Kilka uderzeń łapą z ostrymi jak brzytwa
pazurami nie przyniosły skutku. Potwór nic sobie z tego nie robił. Myślałem że
już po mnie, gdy nagle ucichł. Stracił moc. Uznałem że to moja szansa. Atak
nastąpił błyskawicznie. Wiele uderzeń łapami, dodatkowo położyłem się i tylnymi
łapami jak kangur storpedowałem jego mackę. Nagle stało się coś dziwnego. Potwór poddał się. Patrycja
rozłożyła go na części i wsadziła go do szafki. WYGRANA !!! Uratowałem dom
przed potworem i udowodniłem sobie że jestem już silnym dużym kotem. Teraz co
jakiś czas wychodzi, ale mnie nie atakuje. Poza tym jestem czujny i zawsze
bacznie go obserwuje. Wydaje mi się że co jakiś czas sprawdza czy jest ode mnie
silniejszy aby mógł przejąć moje terytorium.
Do usłyszenia
mrrrrr
środa, 27 marca 2013
Rasowiec i Dachowiec Miesiąca
Mrrrrrrauu !!!
Zapomniałem wam się pochwalić,
ale zgłosiłem się do Konkursu. Nie, nie żadnego tam piękności. Konkurs „RASOWIEC
I DACHOWIEC MIESIĄCA” na Pet Supplies Polska. Jest bardzo dużo zgłoszeń,
wybrałem jedno ze swoich zdjęć. W puli nagród dla laureatów tej edycji są place
zabaw dla kotów SPORTPET DESIGNS, zestawy szwedzkiej karmy BOZITA oraz
kwartalna prenumerata magazynu KOCIE SPRAWY. Tak się zastanawiam. Może wkrótce sam zorganizuje jakiś konkurs. Np: "Kociczka dla Felka".
Gdyby któryś z was chciał wziąć udział w takim konkursie oto link z formularzem zgłoszeniowym http://www.petsupplies.pl/dachowiec-i-rasowiec-miesiaca.html?crID=6
Trzymajcie za mnie kciuki.
Poniżej przedstawiam zdjęcie które wysłałem. Mrrrrraaauuu!!!!
Komputer
Cześć,
Dziś kolejny odcinek z serii urządzenia domowe. Tym razem na tapetę idzie komputer. Jego też odkryłem dosyć szybko gdyż tak samo jak telewizor zajmuje czas pozostałym członkom mojej rodziny.
Zaczęło się od tego, że bawiłem się i wygłupiałem, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Kolejne zaczepki nie dawały rady. Zacząłem głośno miauczeć, wtedy Daniel podsadził mnie i pokazał kolejną dziwną rzecz. Była podobna do telewizora ale mniejsza. Nie pokazywała nieustającego ruchu, a jakieś dziwne obrazy.
- dziwne rzeczy ich interesują, pomyślałem sobie.
Po co patrzeć na coś co się nie rusza. Po dłuższej chwili i zbadaniu tego urządzenia odkryłem jego niezwykłe moce. Gdy na niego wszedłem grzał mnie w łapki. Teraz wiedziałem po co siedzą i trzymają na nim swoje łapy. Jednak jest to dziwne urządzenie. bo gdy jest zamknięte i wchodzę żeby się zagrzać, nie jest ciepłe, a sam nie potrafię tego otworzyć. Poza tym Daniel i Patrycja nie pozwalają mi na nim siedzieć i mnie zganiają(egoiści), nawet sami między sobą się sprzeczają, które teraz będzie grzać łapy. Ale kilka razy i mnie udało się na nim wygrzać.
Szczerze powiem że lubię komputer, jednak często zostaje zganiany, lub lekko szturchnięty w tyłek, gdy tylko na niego wchodzę. Fajne jest też to, że gdy Daniel i Patrycja nie zamkną go na noc, a rano nie mam się z kim bawić to gdy tylko wejdę na niego, coś pod łapkami mi trzeszczy, a oni zaraz się budzą i się mną zajmują.
To Tyle na dziś. Już jutro postaram się przybliżyć wam suszarkę lub odkurzacz albo obydwie rzeczy. Zastanowię się.
Poniżej zdjęcie z mojego pierwszego wygrzewania się.
wtorek, 26 marca 2013
Telewizor
Hej Na razie
staram się pisać codziennie, gdyż nadrabiam te 8 miesięcy. Potem zapewne moje
posty będą rzadsze. Mam nadzieje że do tego czasu nikogo nie zanudzę swoimi
opowiadaniami.
W tym tygodniu będę chciał wam przybliżyć moje pierwsze spotkania z elektrycznymi urządzeniami, które są albo bezużyteczne, albo dobrze na nich się śpi.
W tym tygodniu będę chciał wam przybliżyć moje pierwsze spotkania z elektrycznymi urządzeniami, które są albo bezużyteczne, albo dobrze na nich się śpi.
Pierwszy
na tapetę trafia telewizor. Bardzo dziwne duże czarne pudełko, które czasami
pokazuje jakieś obrazy i wydaje z siebie dźwięki. Nie od razu zwróciłem uwagę
na to urządzenie, które tak przyciąga pozostałe dwa osobniki. Gdy po raz
pierwszy zobaczyłem obraz w telewizorze pierwsze co zrobiłem to poszedłem za
odbiornik, żeby sprawdzić gdzie te wszystkie rzeczy, które mogę zobaczyć z
przodu. O dziwo nic tam nie było( tylko kurz, który oczywiście wyciągnąłem na
wierzch). Nie wiedziałem w jaki sposób mam tam wejść, przez dłuższą chwile
siedziałem przed i przyglądałem się temu dziwnemu zjawisku. Po jakimś czasie
znudziło mi się ciągle patrzenie na to, poza tym bolały mnie już oczy.
Postanowiłem przejść do działania. Zaatakowałem z impetem i tak samo odbiłem
się od jakieś szyby. Moja głowa !!! Zabolało niesamowicie, ale nie poddawałem
się zaatakowałem jeszcze raz i ponownie stało się to samo. Trochę mnie wkurzył
ten cały telewizor i szczerze powiem nie polubiłem go. Postanowiłem dać mu
wtedy spokój na jakiś czas, aż podrosnę i wtedy się z nim rozprawię.
Po
jakimś czasie zauważyłem pozytywne aspekty tego że jest w domu. Zauważyłem że
pozostałe koty, bardzo go lubią. Często gdy go włączają kładą się na swoje
legowisko, a że zawsze są ciepli to ja biegnę do nich aby się trochę wygrzać.
Sam
przyznam się do tego, że też z czasem polubiłem telewizor. A Szczególnie gdy
jest w nim ta zielona plansza, dużo pionków i jedna piłeczka, która uwielbiam
ganiać. Mam nawet film z tego jak oglądam jakieś skróty z weekendu.
Tak
więc podsumowując Telewizor jest w porządku i nie jest taki zły jak myślałem na
początku.
poniedziałek, 25 marca 2013
Nowy świat
Dziś opowiem wam jak pierwszy raz zapuściłem się poza moje terytorium. Wymagało to nie lada odwagi aby taki mały kot sam podróżował. Świat należy jednak do odważnych.
Tak więc zaczęło się wszystko od tego, że jeden z tych dużych kotów pomógł mi dostać się na parapet. Pierwsze co zrobiłem to uderzyłem głową w szybę(wtedy nie wiedziałem co to w ogóle jest). Widok był niesamowity. Tuż przed naszymi oknami widziałem więcej takich dziwnych kotów jak te dwa ode mnie z terytorium. Zachowywali się dziwnie, bo każdy z nich ciągle coś nosił i robił, zamiast odpoczywać wygrzewając się na słońcu. Ogólnie zaczynam podejrzewać że to nie są koty takie jak ja. Ale wracając do parapetu to od momentu gdy już sam potrafiłem tam wejść jest to moje ulubione miejsce do wylegiwania się. Dzięki temu co zobaczyłem za oknem, domyśliłem się że drzwi którymi wchodzą do domu te duże koty muszą prowadzić na teren który widzę z parapetu. Więc postanowiłem, że następnym razem gdy tamci będą wchodzić ja skorzystam z sytuacji i wybiegnę zobaczyć jak tam jest. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Gdy tylko nadarzyła się okazja ominąłem jednego z osobników i wybiegłem poza swoje terytorium. Okazało się dziwne. jakieś takie szare w porównaniu z tym co widziałem za oknem. I ten dziwny zapach jakby wilgoci.... albo wilgoci i kurzu. Nagle stało się coś dziwnego. Otwarły się drzwi naprzeciwko mnie i wyszedł jakiś okropny wielki i straszny kocur. Najeżyłem się oczywiście, jak przystało na groźnego kota. Jednak to nic nie dało on się nie wystraszył, a nawet nie pomyślał sobie, że mogę być groźny. Zrobił pierwszy krok w moją stronę. Ja nie wytrzymałem i uciekłem tam skąd przyszedłem. Mianowicie pierwszy raz wskoczyłem na pufę potem stół, a ze stołu na parapet. Pomyślałem: stąd ten cały ciekawy świat jednak lepiej się obserwuje, a na pewno bezpieczniej.
Pozdrowienia dla wszystkich kotów obserwujących świat z okna.
niedziela, 24 marca 2013
"KICI KICI"
Cześć,
W ten
niedzielny poranek, gdzie słońce tak pięknie przebija się przez chmury i wpada
do mojego domu, chciałem opowiedzieć wam jak nauczyłem się zdobywać pożywienie.
To nie było
takie proste jak się wydaje. Jak byłem malutki mama mnie karmiła swoim mlekiem,
ale też wspominała o tym że żeby zjeść trzeba polować. Zaraz po przeprowadzce
nie miałem dostępu do mleka od mamy, więc postanowiłem na coś zapolować. Wiadomo
że w misce którą dostałem miałem przygotowane jedzenie, ale nie chciałem iść na
łatwiznę. Polowałem na wszystko co się ruszało. Sznurki, kurz, kable, papier, nawet
na te dwa duże koty(ale to groziło kontuzją) niestety nic nie nadawało się do
zjedzenia. Dopiero gdy te dwa koty coś upolowały i jadły wiedziałem, że to jest
szansa na zjedzenie czegoś innego. Byli na tyle głupi że gdy jedli to małe
kawałki jedzenia brali do ręki i kładli na ziemi wołając „kici kici”. Pewnie że
się bałem jeśli o to chcesz zapytać, ale co zrobisz taka natura kota. Muszę
polować. Zaryzykowałem i się opłacało. Podbiegłem wziąłem kawałek tego czegoś
co leżało na podłodze i pośpiesznie zjadłem. To było moje pierwsze udane
polowanie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zrozumiałem że gdy te dwa
wielkie naiwne koty wołają do siebie „kici kici” to zawsze coś będę mógł zwinąć
dla siebie. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego że zrozumiałem już ich ten kod
dziwnego porozumiewania się. Teraz gdy słyszę „kici kici” wiem że ograbię tych
dwoję z jedzenia. W sumie mieszkają u mnie na terytorium więc mógłbym pobierać
od nich jakąś prowizje za to że jedzą u mnie, dzięki temu nie musiałbym więcej
polować.
Tymczasem idę
bo znów słyszę „kici kici” niech nie myślą sobie że tym razem im się
uda. Cześć!! J
sobota, 23 marca 2013
kilka słów o rodzinie
Witam,
Tak jak wspominałem wcześniej będę chciał przybliżyć moje
życie wszystkim którzy będą śledzić mojego bloga. To jak trafiłem i jak wyglądałem
na początku już wiecie z dwóch poprzednich postów. Dziś chciałem
opowiedzieć trochę o pozostałych
mieszkańcach mojego domu. Pierwszy osobnik to chyba kocica, choć nie mam
pojęcia co to za rasa kota, ale w każdym bądź razie na pewno jest to samica.
Skąd wiem ??
Po
pierwsze jest ładniejsza od tego drugiego osobnika i mniejsza a co za tym idzie
jej boje się mniej gdy coś zbroje :P Dobrze ale miałem pisać o nich a tu znów o
sobie-no ale w końcu jestem kotem mogę być egoistą. Tak więc wspomniana wyżej
kocica ma na imię Patrycja, tak przynajmniej zwraca się ten samiec gdy czegoś
od niej chce albo po coś ją woła. To jeden wariant. Drugi jest taki że może mieć
na imię MIAUUU bo jak ja tak zrobię to też reaguje. Także nie chce wprowadzić
nikogo w błąd, to są tylko moje domysły. Patrycja(MIAUUU) zawsze dba o wygląd
mojej sierści i to ona zawsze zajmuje się wyczesywaniem mnie(chociaż nie
lubiłem tego na początku). Dba też o to żebym zawsze miał jedzonko i niestety dba
też o moją dietę…. Ogólnie w porządku kociczka, no ale że jest zajęta, a ja
związków nie rozbijam to traktuję ją tylko jako koleżankę.
Samiec
wabi się Daniel choć czasem też reaguje na moje MIAUUU ale rzadziej. Jest dużo
większy od samicy a ode mnie to już w ogóle. Na początku się go po prostu
bałem, ale teraz wiem że mimo że jest ode mnie większy to tak samo jak ja lubi
się ganiać po domu. Niestety przez to że jest większy nie mogę mu podokuczać bo
gdy się wkurzy to mnie wygania lub będzie krzyczał, a nie chce sprawdzać ile ma
siły. On już nie dba tak o moją dietę jak samica. Gdy coś je zawsze mi daje
spróbować. To chyba wszystko o nim, aaa zapomniałbym o najważniejszym, to on
jest gościem który wymienia mi żwir. Ta z jego cech jest najlepsza ;)
Tak właśnie wygląda moje stado ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)