poniedziałek, 25 marca 2013

Nowy świat

hej, 

        Dziś opowiem wam jak pierwszy raz zapuściłem się poza moje terytorium. Wymagało to nie lada odwagi aby taki mały kot sam podróżował. Świat należy jednak do odważnych.
        Tak więc zaczęło się wszystko od tego, że jeden z tych dużych kotów pomógł mi dostać się na parapet. Pierwsze co zrobiłem to uderzyłem głową w szybę(wtedy nie wiedziałem co to w ogóle jest). Widok był niesamowity. Tuż przed naszymi oknami widziałem więcej takich dziwnych kotów jak te dwa ode mnie z terytorium. Zachowywali się dziwnie, bo każdy z nich ciągle coś nosił i robił, zamiast odpoczywać wygrzewając się na słońcu. Ogólnie zaczynam podejrzewać że to nie są koty takie jak ja. Ale wracając do parapetu to od momentu gdy już sam potrafiłem tam wejść jest to moje ulubione miejsce do wylegiwania się. Dzięki temu co zobaczyłem za oknem, domyśliłem się że drzwi którymi wchodzą do domu te duże koty muszą prowadzić na teren który widzę z parapetu. Więc postanowiłem, że następnym razem gdy tamci będą wchodzić ja skorzystam z sytuacji i wybiegnę zobaczyć jak tam jest. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Gdy tylko nadarzyła się okazja ominąłem jednego z osobników i wybiegłem poza swoje terytorium. Okazało się dziwne. jakieś takie szare w porównaniu z tym co widziałem za oknem. I ten dziwny zapach jakby wilgoci.... albo wilgoci i kurzu. Nagle stało się coś dziwnego. Otwarły się drzwi naprzeciwko mnie i wyszedł jakiś okropny wielki i straszny kocur. Najeżyłem się oczywiście, jak przystało na groźnego kota. Jednak to nic nie dało on się nie wystraszył, a nawet nie pomyślał sobie, że mogę być groźny. Zrobił pierwszy krok w moją stronę. Ja nie wytrzymałem i uciekłem tam skąd przyszedłem. Mianowicie pierwszy raz wskoczyłem na pufę potem stół, a ze stołu na parapet. Pomyślałem: stąd ten cały ciekawy świat jednak lepiej się obserwuje, a na pewno bezpieczniej.
        Pozdrowienia dla wszystkich kotów obserwujących świat z okna.
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz