Witam dziś chciałbym przedstawić
wam kota o imieniu Boski. Napisała do nas Pani Edyta, która z nim
mieszka. Jest to kot starej daty i
jeszcze zamiast na myszki komputerowe poluje na prawdziwe myszy.i Nie napisał
tego ze swojej perspektywy, tylko zrobiła to właśnie Edyta.
Nasza historia jest trochę skomplikowana
i niestety smutna, ale nie brakuje w niej miejsca na masę radości. Kiedy Boski(jeszcze wtedy tak się nie nazywał) miał miesiąc trafił do nowego domu. Słodki,
mały kociak, który ciągle psocił i wszędzie właził (w sumie do tej pory tak
jest). Mając rok zaczął chorować, przeszedł setki badań, które nic szczególnego
nie wykazywały, a jego stan ciągle się pogarszał zarówno psychicznie jak i
fizycznie. Objawy tj. wydrapywanie sierści doprowadzające do rozległych ran
(głównie szyi), wskazywały na pasożyt skórny lub jakąś alergię. Niestety,
badania nic nie wykazały, a były strasznie dla niego męczące. Dostawał sterydy
i był karmiony specjalną karmą dla alergików. Dalej nic. W pewnym momencie
objawy same zaczęły ustępować. Nadszedł czas powiększenia rodziny i niestety
Boski musiał zmienić dom, ponieważ rodzice bali się że źle zareaguje na
dziecko- chcąc czy nie chcąc ten kocurek ma swój zadziorny charakterek i nie
toleruje obcych. Mając 3,5 roku trafił on do mnie i tak sobie żyjemy razem
Objawy choroby zaczęły same z siebie zaczęły ustępować i póki co rzadko się
powtarzają i to w małym stopniu.
Boski jest uroczym leniuszkiem, ze ślicznym
wyrazem pyszczka i otyłym, wiszącym brzuszkiem, który uwielbia przesiadywać na
parapecie i "rozmawiać" z ptakami. Nie zamieniłabym go na żadnego
innego kota.
:)
OdpowiedzUsuń