Witam wszystkich. Dzięki Felkowi
mogę zaprezentować siebie i swoją historię szerszemu gronu. Tak więc mam na
imię Kitek, nie jest to może imię górnych lotów, ale mi się podoba, a
szczególnie mojej Pani. Jestem dachowcem, chociaż ja uważam że to my jesteśmy rasowi, a tamci to przebierańcy.
Było nas czworo, ale każdy z nas trafiał do innego pana. Ja zostałem z
mamą jako ostatni z rodzeństwa. Już myślałem,
że zostanę z mamą, ale i na mnie przyszła kolej. Pierwsze wrażenie nie było
zbyt ciekawe. Młoda dziewczynka, która chce mieć kota. Mama opowiadała mi o
takich ludziach, że biorą kotki bez przemyślenia, a potem musimy się tułać
same. To podwoiło mój strach ,
ale każdy musi kiedyś dorosnąć i odciąć się od rodzicielskiej opieki.
Opiekuje się mną Wiktoria. Zanim trafiłem do jej domu, mieszkałem wraz ze swoją mamą i rodzeństwem. Wiktoria okazała się fantastyczną panią. W domu szybko się zaaklimatyzowałem. Regularne posiłki, woda, własne legowisko no i prywatna kuweta. No ale im byłem starszy, tym bardziej ciekawiło mnie co jest na dworze. Wiktoria mieszka w domku, także zaczęła ze mną wychodzić na podwórko. Szybko się przekonała, że nie jestem kotem który by uciekł w siną dal. Dlatego też wypuszczała mnie samego na dwór. Tak mi się to spodobało, że teraz praktycznie całe dnie spędzam na dworze. Ale będąc małym kotem pierwszy raz w życiu zobaczyłem psa( tyle razy mama upominała żeby uważać), postanowiłem ostrożnie się przywitać. Niestety Azor(bo tak ma na imię) chyba jest typem samotnika i nie lubi jak ktoś przerywa mu jego medytację. Tak mnie pogonił, że ledwie zdążyłem uciec na stojące niedaleko mnie drzewo. Uffff było gorąco…. Z czasem się przyzwyczailiśmy do siebie, ale wolę go na wszelki wypadek unikać.
Opiekuje się mną Wiktoria. Zanim trafiłem do jej domu, mieszkałem wraz ze swoją mamą i rodzeństwem. Wiktoria okazała się fantastyczną panią. W domu szybko się zaaklimatyzowałem. Regularne posiłki, woda, własne legowisko no i prywatna kuweta. No ale im byłem starszy, tym bardziej ciekawiło mnie co jest na dworze. Wiktoria mieszka w domku, także zaczęła ze mną wychodzić na podwórko. Szybko się przekonała, że nie jestem kotem który by uciekł w siną dal. Dlatego też wypuszczała mnie samego na dwór. Tak mi się to spodobało, że teraz praktycznie całe dnie spędzam na dworze. Ale będąc małym kotem pierwszy raz w życiu zobaczyłem psa( tyle razy mama upominała żeby uważać), postanowiłem ostrożnie się przywitać. Niestety Azor(bo tak ma na imię) chyba jest typem samotnika i nie lubi jak ktoś przerywa mu jego medytację. Tak mnie pogonił, że ledwie zdążyłem uciec na stojące niedaleko mnie drzewo. Uffff było gorąco…. Z czasem się przyzwyczailiśmy do siebie, ale wolę go na wszelki wypadek unikać.
Jest jednak
pewna rzecz, która spodobała mi się u Azora. To że lubi być sam. Ja chyba też.,
bo uwielbiam kilkudniowe wypady poza podwórko. Zawsze wracam, chociaż czasem
bywało ciężko. Wydaje mi się że Wiktoria zawsze się o mnie przesadnie
zamartwia. W końcu jestem dużym kotem. No ale ja się jej wcale nie dziwie.
Gdzie znalazłaby takiego drugiego jak ja .
pozdrawiam Kitek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz